Już czas ukochać w sadzie pustkowie bezdomne,
Ptaki niebem schorzałe i drzewa ułomne
I płot, co tyle desek w złe stracił godziny,
Że na trawę cień rzuca cień przejrzystej drabiny
Już czas ukochać wieczór z tamtej strony rzeki,
I zmarłego sąsiada ogród niedaleki,
I ciemność, co, nim duszę do snu uprzątną,
Żywi nas po kryjomu dobrocią pokatną.
Już czas ciułać okruchy ostatniego znoju
W ubogich złocistości zlękłego pokoju,
I skroń złożyć w twe ręce, wycieńczone mgłami -
I nie płakać - nie płakać wspólnymi siłami!
Piękny obraz trochę o przemijaniu, a trochę jednak (nie wiem, może to ta aura za oknem, a może to ten bezdomny sad -- obraz zresztą trochę później powracający echem u Myśliwskiego, nie sądzisz?) o jesieni. Akurat na tę porę :-).
OdpowiedzUsuńWiersz też mi się wydał jesienny. :)
UsuńW sprawie Myśliwskiego się nie wypowiem, bo jego twórczości niestety nie znam.
W razie gdybyś chciała dobić się aurą, polecam "Nagi sad", akurat na jesień ;-).
UsuńOk :). Dziękuję za polecenie.
UsuńBardzo trafiony utwór z mocną końcówką, myśląc o jesieni wręcz trochę zabawny. Dobrze przypomnieć sobie Leśmiana :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że dobrze.:)
UsuńW związku z nieoficjalnym Rokiem Leśmianowskim postanowiłam czytać jego poezję regularnie i wybierać co miesiąc jeden wiersz i na razie się udaje.