środa, 24 grudnia 2014

24 grudnia

Całą noc padał śnieg

Całą noc padał śnieg
Cichy, cichy, cichuteńki
Przyszedł świt, a tu świat
Cały biały, bielusieńki
Jakby ktoś świata skroń
Gładził chłodem białej ręki
I powiedział szeptem doń:
Nic się nie bój, mój maleńki
Niech cię głowa już nie boli
Niech cię smutna myśl nie trapi
Bo od dziś, bo od dziś
Pokój ludziom dobrej woli.
Otwórz oczy, znów się zbudź
Z mroku czarnej melancholii
I ptaszęcym głosem nuć:
Pokój ludziom dobrej woli!

W słońcu patrz skrzy się śnieg,
Szron na drzewach jak koronki.
Spoza gór, spoza rzek,
Spoza łąki i rozłąki
Spoza leśnych, srebrnych cisz,
Jakby dzwony, skądś dzwoniły
I mówiły światu: słysz!
Nic się nie bój świecie miły!
Niech cię głowa już nie boli
Wszystkim żalom połóż kres,
Dosyć trosk i dosyć łez
Pokój ludziom dobrej woli!
Nową drogę zacznij stąd,
Już za tobą dni niedoli!
Dzisiaj w dzień wesołych świąt:
Pokój ludziom dobrej woli!

Tak po cichu i powoli
Białym śniegiem nuci mu,
Choćby dziś w tym jednym dniu:
Pokój ludziom dobrej woli!

_______
Autor tekstu: Marian Hemar
Kompozytor: Zbigniew Preisner z płyty: Moje kolędy na koniec wieku
Wykonanie: Beata Rybotycka

niedziela, 21 grudnia 2014

21/22 grudnia - przesilenie zimowe

"I właśnie jako Ramarren, obcy, spojrzał w niebo późnego poranka zobaczył żółte Słońce Ziemi.
Zatrzymał się, przeniknięty nagłą radością. Bo to było coś - bez względu na to, co było przedtem i co mogło stać się później - naprawdę coś: zobaczyć w swoim życiu światło dwóch Słońc. Pomarańczowozłotego Werel i bladozłotego Ziemi - miał je teraz oba przed oczyma, jak człowiek, który trzyma dwa klejnoty, porównując ich piękność po to, aby jeszcze bardziej nasycić się ich blaskiem.
Chłopiec stał tuż przy nim i Ramarren zaczął szeptać pozdrowienie, jakiego uczą się kelshańskie dzieci, aby witać nim słońce o poranku lub po długich zimowych zawieruchach: "Niech będzie pozdrowiona gwiazda życia, środek roku..."


 ____________
Miasto złudzeń Ursula K. Le Guin

środa, 17 grudnia 2014

Świąteczne opowieści


Dzisiejszy wpis jest o czterech, krótkich, mniej znanych utworach, pełnych dowcipu i ciepła, które każdego wprawią w świąteczny nastrój.

Opowiadanie pierwsze o świątecznych przysmakach, czyli "Pomarańczki komisarza Montalbano" Adrei Camilleri'ego.
 Komisarz policji w Vigacie na Sycylii Moltabano jest wielkim miłośnikiem jedzenia. Króciutkie opisy sycylijskiego jedzenia i nabożeństwa z jakim podchodzi on do spożywanych potraw sprawiają, że czytelnik robi się głodny. Tytułowe dla całego zbioru opowiadanie dzieje się w okolicach świąt. Komisarz przepada za jedzeniem w samotności, a przynajmniej w milczeniu, ale gdy znajduje zaproszenie na pomarańczki od swojej gospodyni Adeliny nie może się oprzeć. 
 Jadł je tylko raz, ale ich wspomnienie zakodowało się z pewnością w jego DNA i stało się genetycznym dziedzictwem. Adelina potrzebuje dwóch dni na przyrządzenie tego dania i robi go przy wyjątkowych okazjach, najczęściej gdy jej dwaj synowie są na wolności. Komisarz, aby zjeść swoje pomarańczki musi dopilnować, aby nie trafili oni z powrotem do wiezienia, co nie jest łatwe. W okolicy bowiem dokonano włamania. Co zwycięży: apetyt Montalbano na ulubioną świąteczną potrawę czy jego uczciwość?

Opowiadanie drugie o tym co powinno znajdować się na czubku choinki, czyli "Choinka" Tove Jansson.
Słodki sen kołysał pogrążoną w śnie zimowym rodzinę Muminków i pewnie spaliby, aż do wiosny gdyby nie pewien Paszczak, który wpadł do ich domu i krzyczał, że mu się "sprzykrzyło i że nadchodzi Wigilia". Przerażony Muminek obudził rodzinę: - Stało się coś strasznego. To się nazywa Wigilia.
 I nikt niestety nie miał czasu bliżej wyjaśnić o co chodzi. Tylko Gapsa z daleka krzyknęła, że bez choinki absolutnie nie dadzą sobie rady, i że trzeba ją ubrać.
- Przez chwilę bądźcie cicho i pozwólcie mi pomyśleć - powiedział Tatuś. - Jeżeli choinka ma być przystrojona, i to najładniej, to chyba nie po to, żebyśmy się mieli w niej ukrywać przed jakimś niebezpieczeństwem, ale chyba po to, żeby je raczej przebłagać. Zaczynam rozumieć o co tu chodzi.
Przestraszone i jak widać, niewiele rozumiejące Muminki korzystając ze strzępków informacji dobrze sobie poradziły z nadchodzącą "katastrofą", udowadniając, że świeże spojrzenie jest czasami konieczne, by dostrzec istotę świąt.
 
Opowiadanie trzecie o pewnej miłej świątecznej działalności (napisane tak ogólnie, żeby za dużo nie zdradzić z przebiegu akcji tego niedługiego utworu), czyli "Usiądźcie wszyscy wraz" Connie Willis
Na Ziemię przylecieli obcy. Posadzili swój statek kosmiczny przed głównym budynkiem uniwersytetu w Denver i pomaszerowali wprost do frontowych drzwi głównego budynku w najlepszej tradycji "Zaprowadźcie nas do waszego wodza". I to wszystko. Po prostu przybyli i czekali. Zamieszanie jakie wybuchło łatwo sobie wyobrazić. Ale niestety po dziewięciu miesiącach, nadal nie było wiadomo o co przybyszom chodzi. Głównie stali i patrzyli.  Gdyby nie wyraz ich twarzy, wszyscy mogliby pomyśleć, że mieszkańcy Altaira są roślinami. Żadna roślina nie potrafiłaby tak patrzeć. Ich spojrzenia wyrażały ostateczną i absolutną dezaprobatę. Z czasem powołano komisję do badania obcych, której jedynym sukcesem było nakłonienie Altairczyków do odwiedzania rozmaitych miejsc. Po pokazaniu muzeów, parków narodowych, rodeo, zoo, baletu " Dziadek do orzechów", zaprowadzono ich do centrum handlowego w okresie przedświątecznym. Centrum pełnego obładowanych zakupami ludzi, stoisk ze smakołykami, szkolnych chórów, piszczących dzieciaków, poprzebieranych Mikołajów, ozdób świątecznych itp. I wtedy obcy nareszcie zareagowali. I ponieważ jest to pogodne i bardzo dowcipne opowiadanie nie wyjęli miotaczy ognia, tylko usiedli. Aby wiedzieć, co ich do tego skłoniło, należy koniecznie przeczytać opowiadanie.

Opowiadanie czwarte o tym, że czasami fajerwerki pasują do Gwiazdki, czyli "Mistrzowskie posuniecie dziadka do orzechów" Janet Kagan.
Rzecz dzieje się na planecie Ucieszności zamieszkanej przez inteligentne, czworonożne stworzenia z pięknymi ogonami. Przebywają tu również ludzie, głównie przedstawiciele dyplomatyczni, ich rodziny i etnografowie. Daleko od domu i ziemskich świąt, pracowniczka ambasady- Marianna postanawia choć trochę  poczuć nastrój świąteczny. Dlatego słuchając Dziadka do orzechów Czajkowskiego, zabiera się za wykonanie drewnianego dziadka do orzechów. Jej świąteczne przygotowania wzbudzają zainteresowanie miejscowych.  Potem są bardzo wesołe wspólne święta z czerwoną choinką i zielonymi bombkami i mnóstwem anielskiego włosia, a później już nic nie może powstrzymać lawiny wydarzeń, prowadzących na skraj rewolucji.
Okazuje się, że zwyczaje, nie tylko świąteczne, można ulepszać, a przenikanie się kultur prowadzi do pozytywnych zmian. I czasami fajerwerki pasują do Gwiazdki.


Serdecznie dziękuję za pomoc K.
_________________
 "Pomarańczki komisarza Montalbano" Adrea Camilleri
"Choinka" Tove Jansson, Opowiadania z Doliny Muminków
"Usiądźcie wszyscy wraz" Connie Willis, Kroki w nieznane. Almanach fantastyki (tom 5, 2009)
 "Mistrzowskie posuniecie dziadka do orzechów" Janet Kagan (Nowa Fantastyka nr 147, 12/ 1994)